piątek, 24 kwietnia 2015

Segundo.

Co się dzieje z nami po śmierci? Trafiamy do równoległego świata i spotykamy osoby, które tak kochaliśmy, a ona już odeszły? Nie wiem, pewnie nigdy się tego nie dowiem, ale żyję nadzieją, że kiedyś go jeszcze zobaczę, przytulę, poczuje zapach perfum i powiem, że bardzo go kocham. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego go już nie ma. Przecież byliśmy tacy szczęśliwi. Może zbyt szczęśliwi..? Może nie można być za szczęśliwym, bo wtedy coś musi się zepsuć? Ale dlaczego w taki sposób? Zabiera nam osoby, które najbardziej kochaliśmy.
Rozmawiam z nim, codziennie. Może powariowałam, ale czasami mam wrażenie, że go słyszę. Ciche słowa otuchy, dzięki którym każdego dnia wstaję z łóżka i idę dalej.
- Zawiozę cię do domu – usłyszałam cicho głos Jordiego. Odwróciłam głowę i załzawionymi oczami spojrzałam na niego.
- Nie.. Dzisiaj jest środa, muszę jechać na cmentarz – powiedziałam łamiącym się głosem.
- Dobrze, to pojedziemy tam – delikatnie się uśmiechnął, podniósł się z trawnika i wyciągnął dłoń żeby pomóc mi wstać.
- Jordi to prawda, co napisał Xavi?
- Był największym szczęściarzem – odpowiedział zdawkowo. Nie wiedziałam, że Alba coś czuje. Dla mnie liczył się tylko Xavier, wokół niego kręciło się moje życie, moje szczęściem.
Po dwudziestu minutach jazdy sportowym samochodem Jordiego dojechaliśmy na miejsce. Cała droga minęła nam w milczeniu. Katem oka widziałam jak nerwowo ściska kierownicę i całą swoją uwagę koncentruje na pustych ulicach stolicy Katalonii.
Weszłam do małej kwiaciarni, za ladą stała dobrze mi znana starsza kobieta w ciemnym włosach upiętych w kitkę.
- Dzień dobry – powiedziała z uśmiechem. – Właśnie przygotowuję dla pani bukiet.
- Dzień dobry. Bardzo dziękuję.
- Dostałam dzisiaj nową odmianę, mam nadzieję, że się spodobają – dodała i pokazała mi piękną wiązankę stworzoną z białych róż.
- Jest cudowna – odebrałam od niej kwiaty i podałam banknot. – Do zobaczenia – powiedziałam i wyszłam z małego budynku.
Podeszłam do Jordiego, który czekam przy samochodzie i zakomunikowałam, że możemy iść. Spojrzał na roślinki, potem na mnie i głęboko westchnął.
- Przychodzisz tu co tydzień? – zapytał niepewnie.
- Tak, zawsze w środy. Czasami jeszcze w weekendy, ale ostatnio coraz rzadziej.
- Nie byłem tu od pogrzebu. Nie mogłem.
- Rozumiem, nic się nie stało. Xavi na pewno nie jest na ciebie zły – powiedziałam i oczy zaszły mi łzami. Jordi otworzył usta, chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował i dalej szliśmy już w ciszy. – Cześć kochanie – powiedziałam i kucnęłam przy marmurowej płycie. Kwiaty włożyłam do wazonu i delikatnie się uśmiechnęłam. – Zobacz, kto dzisiaj ze mną przyszedł – Obrońca spojrzał na mnie z małym niedowierzaniem, nieświadomie zaczął bawić się palcami. – Jordi nie patrz na mnie jak na wariatkę, proszę.
- Przepraszam – odpowiedział zakłopotany i przeczesał krótko ścięte włosy. – Ja chyba tak nie potrafię – potrząsnęłam delikatnie głową i odgarnęłam stare liście, które zatrzymały się na płycie nagrobka. – Zaczekam w samochodzie – dodał i odszedł.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz złe przeczucia? Xavi.. tęsknię za tobą, za wami.


***

Siedziałem w aucie, głowę oparłem o kierownicę i zastanawiałem się, co mam robić. Nie wiem czy kocham Milagros, ale wiem, że zajmuje w moim sercu pewne miejsce i zostanie już tam na zawsze. Obiecałem Xaviemu, że się nią zaopiekuję i dotrzymam słowa. Bez względu na to czy Mila kiedykolwiek odwzajemni moje uczucia. Chcę żeby znowu zaczęła się uśmiechać i zrozumiała, że życie nie kończy się na Hernandezie. Moje myślę samolubnie, ale nie potrafię sprawić żeby, Xavi i Joan wrócili. Nawet gdybym bardzo tego chciał to nie mogę. Ich już nie ma, oni nie wrócą. Minęło półtora roku, najwyższy czas się z tym pogodzić.
Moje rozmyślania przerwała brunetka, gdy otworzyła drzwi od strony pasażera. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i po chwili silnik zaryczał. Wskaźnik na liczniku powoli przesuwał się coraz wyżej, pojazd poruszał się coraz szybciej. Lubiłem szybką jazdę, czułem się wtedy wolny. Nic mnie nie ograniczało.
Po krótkiej jeździe podjechaliśmy pod apartamentowiec Milagros. Zaparkowałem przed głównym wejściem i razem z Hiszpankę wszedłem na górę. W mieszkaniu nic się nie zmieniło, minęło tyle czasu, a ja miałem wrażenie, że wszystko wyglądało tak samo jak dwa lata temu. Zdjąłem zimową kurtkę i powiesiłem na wieszaku.
- Rozgość się, zrobię coś do picia. Kawę, herbatę? – usłyszałem cichy głos Mili.
- Herbatę poproszę – odpowiedziałem i spojrzałem na ścianę, na której wisiało pełno zdjęć Xaviego, Joana, całej szczęśliwej rodziny Hernandeza.
- Nie potrafię ich zdjąć. Kiedyś próbowałam, ale nie mogłam – powiedziała po chwili i pojedyncza łza spłynęła jej po policzku. – Nie umiem tu nic zmienić – w jej oczach było tyle bólu, jej ciało całe się trzęsło. Nie chciałem na to patrzeć, podszedłem do niej i mocno przytuliłem.
- Pomogę ci. Obiecuję – pocałowałem ją w czoło i przyrzekłem sobie w duchu, że nigdy jej nie opuszczę. 
- Dziękuję - cicho wyszeptała. - Zrobię coś do jedzenia. Głodny jesteś? Na pewno. Mam jeszcze wczorajszą zapiekankę, albo mogę zrobić tortillę. Co wolisz? 
- Obojętnie. 
- To zrobię tortillę. 
Ta Milagros w niczym nie przypominała tej drobnej brunetki z przed dwóch lat. Nawet nie wyglądała już tak samo, była chudsza, bledsza, w zielonych oczach nie było widać radości. Jej ciało żyło, ale dusza odeszła razem z Xavim. To jest przykre, że tak wspaniała i promienna dziewczyna straciła wiarę we wszystko w tak młodym wieku. 
- Mila, Xavi miał kiedyś taką fajną książkę o.. - nie zdołałem dokończyć, bo brunetka mi przerwała. 
- Wszystkie są w biblioteczce poszukaj sobie. Ja nic nie ruszałam, powinna tam być - podszedłem do dużego regału i zacząłem szukać wzrokiem pożądanego przeze mnie tytułu. W końcu ją dostrzegłem. Wyciągając ją spomiędzy innych zaintrygowała mnie ciemno bordowa okłada leżącej w drugim rzędzie powieści. Zaciekawiony sięgnąłem po nią i otworzyłem na pierwszej lepszej stronie "Zostanę ojcem! Będę mieć syna, o cholera. Nadal nie wierzę. Milagros sprawia, że jestem najszczęśliwszym facetem na tym świecie." Przewertowałem kilka storn do przodu "Wygraliśmy z Realem. Jedziemy podbić Wembley! Vamos!" Z każdym słowem robiłem coraz większy wytrzeszcz. Pamiętnik? Pierwsze słyszę żeby Hernandez pisał pamiętnik, ale kto wie. 
- Mila, co to jest? - zapytałem i uniosłem do góry wspomnienia. 
- Nie mam pojęcia. Pierwszy raz to widzę. 
- "26 września 2008r. Ta dziewczyna jest niesamowita, dawno nie poznałem nikogo tak fascynującego. Ma takie piękne oczy w kolorze wiosennej trawy. Muszę się z nią jeszcze raz spotykać. Po prostu muszę." - przeczytałem pierwsze zdania.
- Wiesz, że nie przyszedł na następne spotkanie? Czekałam i czekałam a on nie przyszedł. Ale byłam wściekała - delikatnie się uśmiechnęła i oparła się o kuchenny blat. - Później przez przypadek na siebie wpadliśmy.
- "14 maja 2009r. Od trzech dni noszę ze sobą ten pierścionek. Boję się, że usłyszę nie. Dzisiaj muszę dać radę, no przecież nie jestem tchórzem" - otworzyłem przypadkową stronę. 
- Daj mi to - powiedziała pewnie i wyrwała mi z ręki książkę. Zaczęła wertować strony, z każdą sekundą łzy coraz szybciej spływały po jej różowych policzkach. Zrozpaczona odłożyła ją na stolik kawowy i podeszła do okna. Oparła się o zimną szybę i wyszeptała
- Myślisz, że on tam jest? - spojrzała w niebo i kolejna porcja słonego płynu zeszkliła jej piękne kocie oczy. Podszedłem do niej i delikatnie objąłem. 
- Tak, siedzi na tej chmurce razem z Joanem i opiekują się się nami. I na pewno by nie chcieli żebyś płakała. 
- Ja tak bardzo za nimi tęsknie - szybko wtuliła się we mnie. Czułem jak całe jej ciało drży. Mocno ją otuliłem żeby chodź na chwile poczuła się bezpiecznie. Ciszę zagłuszoną jedynie cichym szlochem Milagros zakłócił dzwonek do drzwi. Hiszpanka szybko ode mnie odskoczyła i starła rozmazany tusz. Poprawiła czarną koszule i udała się na korytarz. Po chwili usłyszałem znajomy mi głos, a zaraz potem zobaczyłem twarz.
- O cześć Jordi - powiedział Joan i podał mi rękę. 
- Hej - odpowiedziałem i usiadłem na fotelu. 
- Zrobić ci coś do picia? - zapytała się Mila.
- Nie dzięki, ja tylko na chwile. Zapomniałem się rano zapytać o jedna rzecz - delikatnie się uśmiechnął i usiadł koło mnie. - Wiem, że to porąbany pomysł, ale muszę się o to spytać.
- Jasne, mów. 
- Barca TV w współpracy z Antena3 i La sexta organizują, chcą zorganizować program o Xavim i chcą żebyś udzieliła dla nich wywiadu. Jaki był i tak dalej. Przepraszam, że w ogóle o tym mówię, to chore. 
- Nie, mów dalej. 
- Wywiad przeprowadzałaby nasza najbardziej zaufana dziennikarka, jeśli się zgodzisz to.. 
- Zgadzam się - powiedziałam pewnie Ventana.
- Milagros to zły pomysł - wtrąciłem się. 
- Jordi wiem, co robię - spojrzała na mnie tak, że nie mogłem wydusić z siebie słowa więcej.
- Jesteś pewna? - zapytał się Laporta.
- Tak, w stu procentach. 
- Dobrze, to kiedy mam cię z nimi umówić? 
- Jak dla mnie może być nawet jutro. 
- Jak będę coś wiedział to do ciebie zadzwonię. Nie będę już dłużej przeszkadzać. Cześć - pożegnał się z Milą, następnie ze mną i wyszedł. 
- Jordi nie patrz tak na mnie, wiem, co robię, chyba. 
- Wierzę w to. Może ja tez już pójdę? Tak będzie lepiej. Dzwoń jak będziesz coś wiedzieć - pocałowałem ją w policzek i wyszedłem z jej mieszkania. 



  

10 komentarzy:

  1. I po raz kolejny - wzruszenie. :'/ No i ten pamiętnik Xaviego... Czekam na kontynuację ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętnik Xaviego jest dla mnie wielkim zaskoczeniem (jak widać dla Miligros też). Myślę, że ona powinna usłyszeć od Jordiego co on czuje... Czekam na następny :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Białe róże! BIAŁE! Coś czuję, że Xavi może nie być zachwycony...
    Ale ma problem! Biały to najpiękniejszy kolor, jaki widział ten świat! *o*
    Jordiego jest mi o dziwo bardziej szkoda, niż Milagros. Tyle lat ukrywał się z tym uczuciem, że z całą pewnością cierpiał niemiłosiernie. Mam nadzieję, że tym razem uda mu się podbić jej serce.
    Że znowu łzy mi popłynęły, jak stanęła przy tym oknie, to Ci raczej wspominać nie muszę, prawda?
    Eh, zdecydowanie piszesz za dobrze! Czekam na następny i... ciekawi mnie ten pamiętnik. Strasznie ciekawi! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej! Mam nadzieję, że będzie coś tu więcej związanego z tym pamiętnikiem, bo to naprawdę ciekawy wątek. Szczęściarz Jordi, że go znalazł.
    I zastanawia mnie ten wywiad.
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Same wzruszenia, aż w nadmiarze. W dodatku ten pamiętnik, który wpadł w ich ręce... Naprawdę, może to coś zmienić tak gdzieś w głębi sądzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem czemu, ale w momencie gdy kucnęła przy grobie zaczęłam płakać...
    musiałam przeczytać drugi raz, bo później to do mnie nie dochodziło, haha
    rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń
  7. ojejciu...jak zawsze mnie przytkało! to fnfiction ma w sobie coś...:)
    ciekawe, co wyniknie z tego programu o Xavim oraz ten pamiętnik..
    czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam za obsunięcie w czasie jeśli chodzi o czytanie rozdziałów, ale jak tylko znalazłam chwilę od razu musiałam to nadrobić!
    Rozdział jest bardzo smutny, ale naprawdę mi się podoba! Zaintrygowałaś mnie tym listem i pamiętnikiem :) Zastanawiam się też dlaczego tak szybko zgodziła się na udzielenie tego wywiadu :)
    Czekam na następny! :)

    Pozdrawiam,
    Ana :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam za obsunięcie w czasie jeśli chodzi o czytanie rozdziałów, ale jak tylko znalazłam chwilę od razu musiałam to nadrobić!
    Rozdział jest bardzo smutny, ale naprawdę mi się podoba! Zaintrygowałaś mnie tym listem i pamiętnikiem :) Zastanawiam się też dlaczego tak szybko zgodziła się na udzielenie tego wywiadu :)
    Czekam na następny! :)

    Pozdrawiam,
    Ana :)

    OdpowiedzUsuń

Layout by Switch